środa, 4 lutego 2015

Rozdział 1-Ty zboczeńcu!

-Nowa asystentka?-zapytał szatyn.
-Tak,a w zasadzie to nie.Ma robić to samo co ty.-odpowiedziała Stacey.
-Kiedy przyjdzie?-zapytał.
-Za chwilę powinna być.
-Kolejna stara jędza-pomyślał Verdas.Od kiedy jego ojciec dowiedział się, że Leon ma romans z asystentką zatrudniał same starsze, żeby zapobiec temu.Wielka firma, którą Leon musiał zająć się, bo jego ojciec wyjechał w sprawach służbowych była najlepszą w mieście.Zielonooki usiadł za biurkiem i wziął łyk gorzkiego napoju.Nienawidził kawy, ale tylko ona potrafiła postawić go na nogi.
-Siema stary-powiedział Włoch wchodząc do pomieszczenia.Pracował razem z Leonem.Był jego najlepszym przyjacielem od dzieciństwa.
-Tu się puka-zaśmiał się Leon.
-Tak,tak.
-Idziesz dziś z nami na imprezę?-zapytał siadając na przeciwko niego.
-Nie mam czasu, a poza tym samemu mi się nie chce.
-Samemu?Jak wejdziesz do klubu to przykleją się jakieś laski.Właściwie to dlaczego nie zaprosisz Stacey?
Stacey była sekretarką w firmie.Podkochiwała się w Leonie jednak on zbywał ją.
-Jest ładna, ale to nie mój typ.Jest zbyt grzeczna-powiedział Verdas.
-Czy ja wiem?Przed chwilą przezywała jakąś laskę.Jakbyś widział jaka laska stała na recepcji.Długie nogi,duży biust i te sprawy.Mam na nią taką ochotę, że o mało się na nią nie rzuciłem.
-Blondynka czy brunetka?
-Blond pomieszany z brązem,Mówię ci takiej laski jeszcze nie widziałem.
-To czemu mnie nie zawołałeś?!
-Sory, zapomniałem
-Masz 23 lata i już masz sklerozę?!Jezu Federico!
-Może jeszcze jest w recepcji-powiedział Federico.
-Nie wiem, a poza tym nie mogę wychodzić, bo zaraz przyjdzie tutaj nowa asystentka.
-Kolejna stara jędza?
-Tak.I co z tego, że miałem romans z Jessicą?!Nie wolno czy co?!Przecież to nie wpływało na naszą pracę.
-Stary, nie pamiętasz jak kochaliście się tutaj w gabinecie podczas kiedy w pomieszczeniu obok była konferencja?
-Byliśmy cicho-zaśmiał się szatyn przypominając sobie tą scenę.
-Twój ojciec był wtedy taki wściekły.Nigdy go takiego nie widziałem.Wszyscy was słyszeli.
-To było raz.
-Jasne,jasne.
Usłyszeli pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedział Leon.
-Przepraszam, ale jest już ta asystentka-powiedziała Stacey.
-Może wejść-powiedział znudzony Leon.

W gabinecie zamiast sztywnej,starej jędzy pojawiła się młoda dziewczyna.
-Dzień dobry-powiedziała lekko uśmiechając się.
-Cz,cześ,cześć-powiedzieli próbując wydusić z siebie coś.Włoch odwrócił się do szatyna, który był wpatrzony w nową asystentkę jak w obrazek.
-Stary to ona.To ta laska, o której mówiłem-powiedział szeptem Federico.
-Niech pani wejdzie-powiedział Leon wracając do rzeczywistości.
-Federico czy możesz nas zostawić samych?
Federico zmroził go wzrokiem.Jego mina mówiła: Jak możesz?!
-Już wychodzę-powiedział podnosząc się z krzesła.Wyszedł z gabinetu zamykając za sobą drzwi.
Dziewczyna usiadła na przeciwko szatyna.
-Leon-powiedział wstając i wyciągając rękę do dziewczyny.Ta jednak nie odpowiedziała, była zajęta swoimi paznokciami w kolorze morskim.
Chłopak nadal trzymał dłoń w celu powitania jednak widząc, że uścisk nie zostanie odwzajemniony, zabrał rękę z powrotem.
-Mogę wiedzieć ile masz lat?-zapytał.
-Mówiłam już twojemu ojcu więc myślę, że nie powinno cię to interesować-odpowiedziała chłodno.
-Słuchaj dziunia.To nie jest spa, mamy razem pracować więc przestań bawić się tymi paznokciami i łaskawie odpowiedz mi na pytanie.
-Słuchaj kolego.Po pierwsze nie pamiętam kiedy przeszliśmy na ty.Po drugie, spotkałam już tysiące takich jak ty i wiem czego chcą.I po trzecie nie odpowiem ci ile mam lat, bo sądzę, że jest to zapisane w moim CV, a ty po prostu nie jesteś na tyle inteligentny żeby to wiedzieć-powiedziała podnosząc się z krzesła.
-Idę po kawę-powiedziała wychodząc zgrabnie poruszając swoim tyłeczkiem, co nie umknęło uwadze Verdasa.
-Ubóstwiam ją-powiedział uśmiechając się do siebie.Spojrzał na jej CV.
Violetta Castillo
Wiek:20 lat.
I tyle mu wystarczyło.Wiedział, że nie może jej sobie już odpuścić.Violetta Castillo musiała być jego.


-Przejrzyj te papiery-powiedziała kładąc na biurku stertę dokumentów.
-To przeszliśmy już na ty czy nie, bo ja już się pogubiłem-powiedział szatyn próbując rozluźnić atmosferę,
-Przejrzyj te papiery-powtórzyła nie zwracając uwagi na jego poprzednie słowa.
-Okej, widzę, że zgrywasz niedostępną.
Dziewczyna nie odpowiedziała.Kiedy schylała się nad biurkiem układając papiery Verdas miał okazję popatrzeć na jej dekolt.
-Duże-powiedział nadal patrząc na biust szatynki.Dziewczyna natychmiast wyprostowała się i zmroziła go wzrokiem.
-Daj mi znać jak już skończysz-powiedziała biorąc swoją kawę do ręki.
-O której dziś kończysz?-zapytał Leon.
-Nie twój interes-powiedziała siadając za swoim biurkiem.
-Nie dałabyś się zaprosić na imprezę.
-Przejrzałeś już te papiery?-zapytała poirytowana.
-Tak,tak-odpowiedział ze śmiechem.


-Wchodzimy?-zapytał Włoch kiedy stali przed klubem.Leon kiwnął głową.Kiedy znaleźli się w środku Leon znalazł wolny stolik, przy którym usiedli.Federico zamówił pięć drinków dla każdego.
Leon zaczął się rozglądać.
-To niemożliwe-zaśmiał się po chwili.
-Co?-zapytał Włoch.
-To-powiedział wskazując na szatynkę tańczącą w tłumie.
-To ona?
-Tak, to zdecydowanie ona-powiedział podnosząc się z kanapy.
-Idę do niej-powiedział Federico.
-Chyba śnisz.Ona jest moja Fede.
-Ta, na pewno twoja.Ma wypisane na czole: Należę do Leona Verdasa?Nie, nie ma.Jest wolna, a ja zamierzam ją poderwać.
-Federico-zaczął Leon.-Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale sądzę, że ty masz już dziewczynę-dokończył Verdas.
-Niby gdzie?
-A Trish?
-O jezu zapomniałem.Okej, masz wolną drogę-powiedział Federico biorąc łyk alkoholu do ust.
Szatyn ruszył na parkiet.Dziewczyna wyglądała świetnie.Czarna sukienka podkreślająca długie,piękne nogi i rozpuszczone włosy, którymi machała na wszystkie strony.Zgrabnie poruszała się w rytm muzyki.
Jeszcze raz upewnił się, że to ona i mógł działać.Zdziwiło go to, że tańczyła sama jednak później zdał sobie sprawę,że w sumie dla niego to dobrze.
Delikatnie ułożył dłonie na jej talii.Nie odwróciła się, zaczęła ocierać się o niego, co sprawiało mu przyjemność.Oplotła ręce w okół jego szyi i poruszała się w rytm muzyki.Kiedy nareszcie się odwróciła, szatyn wyczuł dużą ilość alkoholu.
-Hej-wyszeptała mu do ucha.-Znamy się-wydukała po chwili nadal tańcząc.Chłopak nic nie mówi.Bierze dłoń dziewczyny i rusza z nią w tłum ludzi.


Promienie słońca budzą dziewczynę.Odczuwa ból głowy jednak nie pamięta co stało się wczoraj.Zaczyna rozglądać się po pomieszczeniu.Gwałtownie podnosi się zdając sobie sprawę z tego, że nie jest w swoim mieszkaniu.Czuje na sobie zaledwie koszulkę,nic więcej.Na szafie stojącej obok dostrzega swoją sukienkę, którą miała na sobie tamtego wieczoru.Obok niej stoją szpilki,które również należą do niej.Powoli podnosi się i rusza do drzwi.Delikatnie otwiera je i schodzi po schodach.
-Hej-powiedział jakiś głos  za nią.Powoli odwraca się i widzi go.Uśmiechnięty szatyn w niebieskiej koszuli.
-Co ja tutaj robię?-pyta go poprawiając włosy.
-Zjesz śniadanie?
-Co ja tutaj robię?!-nie zwraca uwagi na jego poprzednie pytanie.-Spaliśmy ze sobą?
-Nie,nie spaliśmy.
-To dlaczego jestem tutaj i nie mam na sobie mojej sukienki i bielizny tylko jakąś koszulkę?
-Spotkałem cię wczoraj w klubie, byłaś pijana.Chciałem cię odwieźć do domu jednak nie umiałaś powiedzieć, gdzie mieszkasz więc przywiozłem cię tutaj.A co do ubrań to zwymiotowałaś na swoją sukienkę wczoraj i ubrałem cię w moją koszulkę, a sukienkę wyczyściłem.Nie miałaś na sobie żadnej bielizny-dokończył ze śmiechem.
-Ty zboczeńcu!-krzyknęła.-Wychodzę stąd-powiedziała i skierowała się do drzwi wyjściowych.
-Zamierzasz w takim stanie wyjść na ulicę?-zapytał śmiejąc się.Dziewczyna zawróciła na górę, a kiedy znalazła się obok szatyna zmroziła go wzrokiem.
-Ani słowa-powiedziała grożąc mu palcem.
____________________________________________________________________________
Tak oto prezentuje się rozdział numer jeden :)
Jak widzicie nasza Leonetta nie przepada za sobą,ale nie martwcie się niedługo się to zmieni.
A co do aktualnych odcinków Violetty w Polsce to czy tylko mnie denerwuje nasz ukochany Leon?
No w końcu mówił Violi, że nie wyobraża sobie życia bez niej i w ogóle, że ją kocha, a tu nagle zjawia się jedna dziewczyna,której on nawet tak dobrze nie zna i już jest w niej zakochany?!Co się z nim w ogóle dzieje?!Na maksa zdenerwowało mnie zdanie jakie Leon powiedział: 'Wybrałem ciebie Roxy'.I jeszcze mówi Violi, żeby nie wtrącała się w jego życie.No chyba go uduszę :(

5 komentarzy-Rozdział II.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ

No, to co ja już nie będę przedłużać :D
Życzę miłego czytania :D
Pozdrawiam! <3
Tini Blanco<3














8 komentarzy:

  1. Mnie Leon juz nie denerwuje :) jestem przy 77 odcinku, bo rozumiem co nieco po hiszpansku :D a rozdzial wspanialy, ciekawie sie zapowiada :) tylko nie waz sie zaniedbywac you are my sunshine, bo cie ukatrupie! :D czekam na nastepny ( jednak mam nadzieje ze wczesniej pojawi sie na wyzej wymienionym blogu )

    -Zośka

    OdpowiedzUsuń
  2. booski :) ludzie komentujcie to mistrzostwo !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty jak zwykle!! :D
    Kocham tego bloga, normalnie nie mogę się doczekać na następny rozdział! ^^
    Lubię tą ich relacje.
    On taki Bad Boy, a ona Bad Girl.
    I jeszcze Leoś taki zboczony ^^
    Hahahaha :D
    'Nie miałaś na sobie żadnej bielizny'- rozwalił mnie ten tekst.
    Ale nawet sukienkę jej wyprał!
    WOW!
    Brawa dla niego!
    I jeszcze ten gif z 3 metry nad niebem ^^
    Awww <3
    Kocham ten film i nabrałam ochotę na niego po tym jak zobaczyłam tego gifa.
    I jeszcze ona z tymi papierami...hahahahah ^^
    Leoś to nieładnie korzystać z okazji i patrzeć na biust dziewczyny.
    Z WIELKĄ niecierpliwością czekam na następny rozdzialik! :)
    -Lily <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń